Prezes DHL Express: Zawsze gdzieś na świecie jest wzrost, nawet w trudnym czasie

W związku z brexitem stworzyliśmy kilka scenariuszy. Dokładnie przeanalizowaliśmy wszystkie łańcuchy dostaw i to, jak mogą się zmieniać – mówi John Pearson, prezes DHL Express.

Publikacja: 01.04.2019 21:00

Prezes DHL Express: Zawsze gdzieś na świecie jest wzrost, nawet w trudnym czasie

Foto: materiały prasowe

Czy w działalności DHL widać już nadchodzące spowolnienie gospodarcze na świecie?

Oczywiście, że widać. Bo protekcjonizm nie jest dobry dla nikogo. Znamy to z doświadczenia i już wiemy, że dla samego DHL oznacza to konieczność utrzymania jakości naszych usług. Pytanie jednak, gdzie będziemy szukać nowych możliwości rozwoju biznesu i czy ostatecznie je znajdziemy. Świat jest jednak tak skonstruowany, że nawet w trudnych czasach są regiony, gdzie gospodarka i tak się rozwija. I zawsze są branże, które akurat notują wzrost sprzedaży. Najlepszy przykład to e-handel. Tutaj DHL znalazł się w znakomitej sytuacji, bo coraz więcej klientów chce mieć przesyłki dostarczone jak najszybciej. Dotyczy to zwłaszcza odzieży, obuwia, sprzętu sportowego bądź kosmetyków. Pracuję w DHL od 32 lat i przeszedłem przez fazy zarówno wolnego, jak i szybkiego wzrostu gospodarczego. Proszę mi wierzyć, zawsze na świecie jest jakiś wzrost. Nawet w najtrudniejszych czasach.

Dzisiaj oprócz brexitu mamy wojnę handlową USA–Chiny i możliwy konflikt między Europą a USA. To oczywiście ma mniejszy wpływ na gospodarkę w Europie niż brexit. Co mówi panu 32-letnie doświadczenie?

Jestem zwolennikiem globalizacji, bo pozwala się ludziom bogacić. Nasz ranking wskazujący kraje najbardziej uczestniczące w światowej wymianie handlowej pokazuje, jaki jest wpływ na rozwój, kiedy dochodzi do intensywnej wymiany kapitału, towarów, informacji oraz ludzi. I widać, że im bardziej ożywiona jest ta wymiana, tym bardziej społeczeństwo na niej zyskuje. Oczywiście, że protekcjonizm i wojny handlowe rozwój wyhamowują, zwłaszcza kiedy źle się nimi zarządza. A z drugiej strony widać, że umowy handlowe są bardzo korzystne. Wystarczy spojrzeć na to, jak działa ta między UE a Japonią. Na razie Europa z tego powodu ma się całkiem dobrze.

A jak widzi pan swój biznes w Europie: niebo zatłoczone, samoloty opóźnione, na drogach korki, paliwo drożeje. Czy to panu nie przeszkadza?

To oczywiście wielkie trudności, ale Europa jest jednym z najlepszych miejsc na świecie, właśnie ze względu na swobodny przepływ dóbr, kapitału i pracowników. Inwestujemy w Brukseli, Kopenhadze, rozbudowaliśmy centrum w Lipsku, które jest już praktycznie pełne. Na znaczące centrum przeładunkowe wyrasta mediolańskie lotnisko Malpensa. Na razie jesteśmy bezpieczni, jeśli chodzi o moce przeładunkowe. Ale oczywiście, że brakuje nam dobrych kierowców, bo skoro mają do wyboru zatrudnienie w naszych magazynach, gdzie jest ciepło i bezpiecznie, chętnie wybierają tę drugą opcję niż siedzenie za kółkiem.

Mówi pan: centrum przeładunkowe w Lipsku jest już praktycznie pełne. Nie myśli pan o budowie kolejnego, np. w którymś z polskich miast?

Na razie nie mamy takich planów, ale w przyszłości? Kto wie?

DHL Express ostatnio rozwinął się w Polsce. Jak pan zapewne słyszał, jest projekt budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Patrząc z punktu widzenia operatora cargo, czy taka inwestycja jest w Polsce potrzebna?

Zacznijmy od tego, że Polska jest jednym z naszych najszybciej rozwijających się rynków. Kto wie, czy nawet nie najszybciej. W ciągu ostatnich lat nasz biznes urósł w Polsce praktycznie o połowę. Otworzyliśmy niedawno przeładunkowe punkty w Gdańsku i Szczecinie, mamy je też w Łodzi, Katowicach i Warszawie. Oczywiście, że potrzebujemy nowoczesnej infrastruktury. Ale Polska, w każdym razie na razie, nie jest naszym centralnym punktem przeładunkowym. Jeszcze nie jest. Ale kto wie? Bo z szybko rosnącą gospodarką jest dla nas jednym z 12 najlepiej rokujących krajów świata.

W rankingu DHL najprzyjaźniejszych i najlepiej skomunikowanych krajów przoduje Holandia. Co daje jej co roku zwycięstwo?

Budowanie pozycji Holandii trwało całe lata. Jest nie tylko wspaniale skomunikowana, ale jest też doskonałym miejscem do życia. Gospodarka rozwija się głównie dzięki szeroko rozumianej dystrybucji i jest atrakcyjnym miejscem pracy dla wielu cudzoziemców, w tym Polaków. Jeśli spojrzymy na nasz indeks sprzed kilku lat, to wasz kraj także awansuje. Ale to w Holandii z kolei nigdy nie usłyszałem: to niemożliwe.

Kiedy uświadomił pan sobie, że Amazon nie jest już tylko księgarnią online, ale wyrósł na potężnego rywala DHL?

Amazon jest dla nas nadal ważnym klientem i partnerem. Co nie zmienia faktu, że oczywiście również ze sobą konkurujemy. Przy dzisiejszym rozwoju handlu online nawet Amazon mówi nam, że lepiej się czuje, mając nas na zapleczu.

DHL ma kurierów w wielkich miastach. Jak sobie radzicie z coraz większym zatłoczeniem?

Wielkie miasta na świecie stały się symbolem rozwoju. Ale z drugiej strony oznacza to wielkie zagęszczenie ruchu ulicznego. Staramy się dostosowywać do zmiennych warunków. Dobrym rozwiązaniem okazały się rowery elektryczne, w Amsterdamie korzystamy z barek pływających po kanałach i z nich przekazujemy paczki kurierom. Mamy też elektryczne furgonetki Streetcooter. Wybieramy takie środki transportu, które są najbardziej efektywne, a jednocześnie jak najmniej zanieczyszczają środowisko.

Ma pan obawy przed brexitem bez umowy z Unią?

Nadal mam nadzieję, że ta umowa jednak będzie. Ale oczywiście obowiązkiem DHL jest przygotowanie się na najgorsze. Wielu klientów pyta: czy już teraz powinniśmy przenosić magazyny? Trudno na to odpowiedzieć, bo nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek działali w warunkach tak wielkiego ryzyka, które nie ma końca.

Jak w takim razie wyglądają te przygotowania w DHL Express?

Stworzyliśmy kilka scenariuszy. Dokładnie przeanalizowaliśmy wszystkie łańcuchy dostaw i to, jak po brexicie mogą się zmieniać. Powstało kilka grup roboczych, które nieustannie się spotykają i dokładnie analizują, gdzie mogą powstać punkty zapalne. Przygotowują się jednocześnie do zwiększenia papierkowej roboty. I oczywiście mówimy naszym klientom, że i oni muszą być przygotowani na każdą ewentualność. Naturalnie brexit bez umowy będzie gigantyczną komplikacją. I ta ewentualność jest dla nas największym problemem. Pozostaje mieć nadzieję, że to wyzwanie, największe, jakie kiedykolwiek stanęło przed nami, stanie się tylko jednym z problemów, jakie napotykamy w naszej działalności.

Czy w związku z brexitem DHL przyjął nowych pracowników?

Przyjmujemy ich od końca 2018 r. Zatrudniani są w centrach przeładunkowych i pracują bezpośrednio z klientami.

Czy widzi pan, jak brytyjskie firmy dystrybucyjne zwijają się z Wysp i przenoszą na kontynent?

Widzę. I sądzę, że dla wielu z nich to bardzo rozsądna decyzja. Najwięcej chyba przeprowadziło się do Niemiec.

A czy dla dobrze przygotowanych firm takie nawet chwilowe zamieszanie na rynku może być okazją do dodatkowego zarobku?

Powiem tak: jeśli nie poniesiemy porażki, to rzeczywiście może się zdarzyć, że kilku nowych klientów zapuka do naszych drzwi. Ale nie jest to główny powód, dla którego tyle czasu i środków poświęcamy na zapewnienie możliwie jak najmniej zakłóconych operacji. Naszym celem jest udzielenie jak najdalej idącej pomocy tym klientom, których już mamy.

Jak będąc Brytyjczykiem, głosował pan podczas referendum brexitowego?

Oczywiście za pozostaniem w UE.

A jako szef firmy globalnej nie pomyślał pan: może wziąć paszport jakiegoś innego, „murowanego" unijnego kraju?

Były trener Manchester United sir Alex Ferguson powiedział kiedyś: nie zmienia się narodowości, tak jak nie zmienia się klubu piłkarskiego, którego jest się kibicem. Jestem Brytyjczykiem i pozostanę Brytyjczykiem i brexit nie będzie miał na to wpływu. Oczywiście teraz mieszkam w Niemczech, czuję się tutaj doskonale, podziwiam Niemców za fantastyczny rozwój gospodarczy i postęp technologiczny. I wiem, że wiele osób mi tego zazdrości.

John Pearson ma 55 lat, jest Brytyjczykiem. Skończył Uppingham School Leicestershire, potem Wydział Marketingu i Administracji na Harper Adams University. W DHL Express od 1986 r. Zaczynał od pracy w Arabii Saudyjskiej i Bahrajnie, potem został przeniesiony w region Australii i Oceanii. Do zarządu wszedł w 2006 r. Prezesem jest od 1 stycznia 2019 r.

Czy w działalności DHL widać już nadchodzące spowolnienie gospodarcze na świecie?

Oczywiście, że widać. Bo protekcjonizm nie jest dobry dla nikogo. Znamy to z doświadczenia i już wiemy, że dla samego DHL oznacza to konieczność utrzymania jakości naszych usług. Pytanie jednak, gdzie będziemy szukać nowych możliwości rozwoju biznesu i czy ostatecznie je znajdziemy. Świat jest jednak tak skonstruowany, że nawet w trudnych czasach są regiony, gdzie gospodarka i tak się rozwija. I zawsze są branże, które akurat notują wzrost sprzedaży. Najlepszy przykład to e-handel. Tutaj DHL znalazł się w znakomitej sytuacji, bo coraz więcej klientów chce mieć przesyłki dostarczone jak najszybciej. Dotyczy to zwłaszcza odzieży, obuwia, sprzętu sportowego bądź kosmetyków. Pracuję w DHL od 32 lat i przeszedłem przez fazy zarówno wolnego, jak i szybkiego wzrostu gospodarczego. Proszę mi wierzyć, zawsze na świecie jest jakiś wzrost. Nawet w najtrudniejszych czasach.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Zły pierwszy kwartał producentów samochodów
Biznes
Szwecja odsyła Putina z kwitkiem; rosyjskie rury zatopione na dnie Bałtyku
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Biznes
Poznaliśmy zwycięzców Young Design 2024! Już można zobaczyć ich projekty!
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił